7 doradców finansowych, których chciałbym uderzyć

instagram viewer

Pludzie, którzy mnie znają, wiedzą, że nie jestem bardzo brutalnym facetem.

Nigdy w życiu nie walczyłem na pięści, bardzo rzadko krzyczę (z wyjątkiem sytuacji, gdy kardynałowie z St. prowadzić na dole dziewiątego) i zakrywam twarz poduszką, gdy w telewizji dochodzi do konfrontacji (śmiało się śmiej… moja żona robi).

Krótko mówiąc, mój typ osobowości to taki, który ciągle się uśmiecha i można go łatwo nazwać „Joe Cool”.

Ale, jak każdy człowiek, zdarzają się sytuacje, które naprawdę mnie rozpalają.

Jedna z największych rzeczy, która mnie rozpala?

Doradcy finansowi, którzy kłamią, kradną i oszukują.

To są ludzie z mojej branży, którzy źle cenią planowanie finansowe (Ktoś Madoffa?) i niestety są wszędzie.

Jestem w branży od ponad 12 lat i miałem niezliczoną ilość starć z tego typu doradców i pomimo mojej wyluzowanej osobowości, nie chciałbym niczego więcej, jak tylko wbić im Twarz, na serio.

Podzielę się kilkoma horrorami doradców finansowych, którymi podzielili się ze mną inni klienci, wyciągniętymi lekcjami, i zobaczmy, czy nie chciałbyś też przyciągnąć Rocky Balboa na ich twarz.

Zastrzeżenie: Żaden doradca finansowy nie został faktycznie skrzywdzony podczas pisania tego postu.

1. Doradca „12%”

Kilka lat temu rywalizowałem o biznes klienta. Byłem jednym z dwóch innych doradców, z którymi przeprowadzano wywiad, i wygłosiłem swoją tradycyjną przemowę. Okazuje się, że jeden z facetów, z którymi miałem do czynienia, zagwarantował potencjalnemu klientowi, że może zarobić 12% na giełdzie.

Teraz pamiętaj, że nie było to przed 2008 rokiem, a nawet gdyby tak było, nie miałoby to znaczenia. Doradca korzystał z podstawowych funduszy inwestycyjnych i wciąż miał czelność twierdzić, że mój klient… mógł usiądzie go w sieci gwarantowany zwrot 12%.

Byłem w szoku.

Na szczęście potencjalny klient przejrzał przez dym i lustra i nie wybrał go, tylko wybrał mnie.

Wyciągnięta lekcja: Jeśli kiedykolwiek natkniesz się na doradcę, który gwarantuje Ci dowolną stopę zwrotu i nie oferuje Ci stałej renty, CD lub jakiegoś rodzaju kaucji – nie daj się nabrać. To zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe. Szybko wyjdź z biura.

2. Doradca „Rozmowa w sprawie opłaty za zrzeczenie się jest opcjonalna”

Kiedyś przyszła do mnie osoba, która była bardzo niezadowolona ze swojego obecnego doradcy finansowego. Stracili więcej pieniędzy, niż chcieli i naprawdę nie rozumieli, co mają. Kiedy miałem okazję rzucić okiem na ich portfel funduszy inwestycyjnych, zauważyłem, że mieli tylko fundusze B-Share.

Dla tych z was, którzy nie wiedzą, akcje serii B w większości już nie istnieją. Chociaż nie mogę być pewna dlaczego, mam przeczucie, że nie ma ich już w pobliżu, ponieważ zbyt wielu doradców nadużywało. Gdyby nadal mogli je sprzedać, doradca mógłby zarobić przyzwoitą prowizję, a klient nigdy by się nie dowiedział.

Teraz to nie prowizja od B-Share sprawia, że ​​są tak źli, to fakt, że większość z nich miała okres kapitulacji od sześciu do siedmiu lat. Oznacza to, że jeśli kupisz fundusz, będziesz musiał go trzymać przez co najmniej sześć lub siedem lat, zanim będziesz mógł go zlikwidować bez kary.

Klientka w moim biurze nie miała pojęcia, czym jest B-Share, a co najważniejsze, nie miała pojęcia, że ​​ma dołączoną opłatę za przekazanie. A więc oto ona – utknęła w inwestycjach, które straciły dla niej więcej pieniędzy, niż chciała, a ona nie może zrób cokolwiek z tym, ponieważ gdyby go sprzedała, musiałaby zapłacić dodatkowo opłatę za zrzeczenie się straty. Porozmawiaj o uderzeniu w twarz.

Wyciągnięta lekcja: Przeczytaj wszystko drobnym drukiem i upewnij się, że rozumiesz, czy Twój produkt inwestycyjny jest powiązany z jakimkolwiek rodzajem opłaty za wykup.

3. Doradca „Mówienie prawdy jest opcjonalne”

Innym razem miałem klienta, który przechodził na emeryturę i byliśmy w trakcie przerzucania jego 401(k) i emerytury. Podczas naszych rozmów dowiedziałem się, że kilka lat wcześniej kupił stałą rentę w swoim lokalnym banku. Ponieważ chcieli skonsolidować wszystkie swoje inwestycje, czuli się bardziej niż komfortowo przeniesienie wszystkiego na mnie – ale wiedziałem, że właśnie wykupili stałą rentę parą lat wcześniej.

Miałem skłonność do tego, że prawdopodobnie był z tym związany jakiś zarzut kapitulacji. Zapytałem o to klienta, a oni mieli wrażenie, że nie ma oskarżenia o przekazanie i że mogą zabrać swoje pieniądze; kapitału i odsetek i odejść w dowolnym momencie.

Dlaczego w to uwierzyli, pytasz? Bo tak im powiedział doradca. Doradca powiedział im, że mogą wykupić inwestycję, odebrać gwarantowane odsetki w dowolnym momencie i odejść ze wszystkim bez kary.

Teraz, kiedy to usłyszałem, chociaż bardzo chciałem im uwierzyć, wiedziałem, że coś brzmiało podejrzanie. Kazałem im zadzwonić do banku i porozmawiać z doradcą, aby wyjaśnić, jak to faktycznie działa. Jak się okazuje, wcale tak nie było.

Tak, mogliby odejść ze zleceniodawcą, ale wszystkie naliczone przez nich odsetki przepadłyby, a w ich przypadku było to około 7000 dolarów, które zostawiliby na stole. Oczywiście nie zamierzaliśmy oddać dużej części pieniędzy tylko w celu konsolidacji, więc zostawiliśmy to bez zmian, gdy wygasł okres kapitulacji – czyli za cztery lata!

Wyciągnięta lekcja: Tylko dlatego, że doradca mówi ci coś, niekoniecznie oznacza to, że to prawda. Jeśli coś brzmi zbyt dobrze, aby mogło być prawdziwe, poproś o to na piśmie.

4. Doradca „Lubię odchodzić”

I nie, nie mówimy o ubijaniu masła. Rozmawiałem z innym potencjalnym klientem, który rozważał zmianę doradców i chociaż oni… mieszkali w małym miasteczku na Środkowym Zachodzie, jakoś zaczęli robić interesy z doradcą z New York.

Byli z tą osobą od kilku lat i mieli przeczucie, że rzeczy nie były takie, na jakie wyglądały. Myśleli, że być może doradca sprzedawał fundusze i kupował inne fundusze tylko po to, by zarobić prowizji, a ponieważ byłem facetem, którego rozważali zatrudnić, byli zainteresowani, abym wziął Popatrz.

Po przejrzeniu wyciągów z ich konta i potwierdzeń transakcji szybko i łatwo stało się oczywiste, że to właśnie zostało zrobione. Rzeczywiście, doradca sprzedawał akcje serii A; inny rodzaj funduszu inwestycyjnego i obracając się w prawo i kupując inne akcje serii B, czasami był to dokładnie ten sam fundusz. Nie miało to sensu poza faktem, że doradca pobierał prowizję od każdej z tych transakcji.

Wyciągnięta lekcja: Jeśli korzystasz z doradcy w relacji opartej na prowizji, szukaj napływu nietypowych potwierdzeń transakcji. Jeśli widzisz dużą aktywność, warto zapytać.

5. Doradca „Mogę wykorzystać wszystko, po prostu zdarzyło mi się skorzystać z funduszu inwestycyjnego mojej firmy”

Właśnie spotkałem się z kilkoma ludźmi, którzy niedawno przenieśli się do stanu ze wschodniego wybrzeża. Zostali skierowani do mnie, ponieważ byli niezadowoleni z doradcy, z którym byli. Doradca pracował dla jednego z te duże firmy ubezpieczeniowe które również posiadają własne własne fundusze inwestycyjne.

Doradca zawsze twierdził, że może wykorzystać każdy rodzaj inwestycji, jaki tylko zechce. To, co wydało mi się zabawne w tym oświadczeniu, to fakt, że kiedy faktycznie przyjrzałem się ich rachunkom, ponad 80% wszystkich ich inwestycji dotyczyło funduszy inwestycyjnych tej firmy; własny, zastrzeżony produkt.

Co więcej, kupa bzdury, to fakt, że same fundusze były okropne. Ich osiągnięcia były kiepskie, honoraria wysokie, a ich występ przypominał występ 16-latka, który starał się zrobić to w NFL; po prostu go nie przecinało.

Wyciągnięta lekcja: Jeśli korzystasz z doradcy, który pracuje dla dużej firmy, bądź czujny, czy zawsze poleca fundusze swojej firmy.

6. Doradca „Wiem, że masz 80 lat i powinienem być na płycie CD, ale postawmy Cię w ryzykownej inwestycji”

Jest to rodzaj doradcy, który zasługuje na coś więcej niż tylko uderzenie; może wyżłobienie oka, kolano do pachwiny, a może nawet „ludzki łokieć” od The Rock.

Miałem klienta, którego matka prowadziła interesy z innym doradcą kilka miast dalej. Córka miała dziwne przeczucie co do doradcy, więc namówiła mamę, aby przeniosła się do mnie.

Kiedy jej mama przyniosła wyciągi z konta, nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem. Zapytałem córkę i matkę, jaki jest cel ich inwestycji i oboje zgodzili się, że bezpieczeństwo dyrektora jest głównym problemem. Mama musiała pokryć wydatki na życie, aw niedalekiej przyszłości będzie musiała spieniężyć niektóre inwestycje.

Kiedy słyszę, jak 80-letnia wdowa mówi mi, że martwi się o swojego dyrektora i potrzebuje dostępu do kasy w krótkim czasie, od razu myślę o płytach, rynku pieniężnym, czy oszczędnościach konto.

Cóż, nie ten doradca. Nie, ten doradca zainwestował większość swoich pieniędzy w różne akcje uprzywilejowane i obligacje długoterminowe.

Jedna z akcji uprzywilejowanych miała termin zapadalności 2040. Teraz, dla tych z was, którzy nie rozumieją, jak działają akcje uprzywilejowane, przypominają one hybrydę akcji i obligacji, więc mogą się wahać jak akcje i płacić odsetki jak obligacje.

Cóż, kiedy matka potrzebowała pieniędzy, stopy procentowe wahały się i w ciągu zaledwie kilku miesięcy zobaczyła 30% spadek kapitału na te akcje uprzywilejowane. Kiedy musiała spieniężyć te inwestycje, aby wygenerować trochę gotówki, ponosiła ogromną stratę kapitału. Jasne, jej inwestycje przynosiły wówczas bardzo wysoką dywidendę, ale nie było to zbyt wygodne po tak ogromnym uderzeniu w jej pieniądze.

Wyciągnięta lekcja: Jeśli uważasz, że potrzebujesz krótkoterminowego dostępu do pieniędzy ze swoich inwestycji, nie pozwól, aby doradca nakłonił Cię do zakupu czegokolwiek innego niż CD.

7. Doradca „Moje produkty nie mają opłat”

To jest ten rodzaj faceta, którego właściwie nie chcę walnąć w twarz, wolałbym po prostu pochichotać z nim. Kiedyś rywalizowałem z innym doradcą, który oferował stałą rentę jako jedyne rozwiązanie inwestycyjne. Byli czystym agentem ubezpieczeniowym i najwyraźniej to było wszystko, co mógł zaoferować.

Kiedy klient wybrał mnie jako swojego doradcę, a nie agenta ubezpieczeniowego, co najmniej nie byli zadowoleni i byli tak rozczarowani decyzją mojego klienta, że byli zmuszeni powiedzieć im (w protekcjonalnym tonie), że ich produkty nie mają żadnych opłat, podczas gdy mój tak, i że oni (moi klienci) robią okropne decyzja.

Żadnych opłat, co? Cóż, tak, jeśli kupisz stałą rentę, która gwarantuje ci 3%, dostajesz 3%. Śmieszne jest, aby ktoś używał argumentu, że jego produkty nie mają opłat. Za wszystko jest opłata; nie ma czegoś takiego jak darmowy lunch.

Wyciągnięta lekcja: Jeśli twój doradca powie ci, że jego produkty nie są płatne, sugerowałbym, abyś najpierw powstrzymał się od wybuchu śmiechu. Następnie uprzejmie usuń się i wyjdź z biura.

Czy kiedykolwiek miałeś złe doświadczenia z doradcą finansowym, którego chciałeś uderzyć w twarz? Wyłamcie rękawice bokserskie i podzielcie się komentarzami poniżej.

RatowaćRatować

click fraud protection